Wilki żyją poza prawem. Jak Janukowycz przegrał Ukrainę
Zbigniew Parafianowicz, Michał Potockizlecenie Parubija wraz z trzynastoma doświadczonymi bojowcami budował
służby specjalne Majdanu. Swoistą bezpiekę, ludowy odpowiednik SBU,
nazywaną Bezpieczeństwem Wewnętrznym. Był też wywiad. Zbudowano
go na bazie podchorążych ze szkół oficerskich, byłych wojskowych,
weteranów Afganistanu lub po prostu pasjonatów militariów. Podgurski
nadawał się do Bezpieczeństwa. W Polsce na własną rękę, na zasadach
komercyjnych, doszkalał się na poligonie w Czerwonym Borze pod okiem
byłych żołnierzy GROM, którzy dziś tworzą GROM Group.
– Pisałem o nich artykuł, dzięki czemu dostałem zniżkę na szkolenie.
Było strzelanie z glocka, z glauberytu. Uczyłem się taktyki czarnej, czyli
działania w pomieszczeniach, zielonej – walki w lesie – i czerwonej, czyli
ratowania ludzi w działaniach wojennych, wynoszenia rannych,
prowadzenia ognia obronnego. Była nawigacja, podstawy survivalu,
szkolenie wysokościowe. Trwało to około tygodnia. Pasjonuję się
survivalem, wojskowością. Często uczestniczyłem w takich szkoleniach –
mówi Podgurski.
– Jakie były zadania Bezpieczeństwa?
– Na początku głównie eliminowanie pijaków, prowokatorów, agentury,
złodziei i ludzi nadmiernie agresywnych. Weryfikowaliśmy też, czy dana
sotnia jest dobrze zarządzana.
Majdan dysponował nawet własnym sprzętem podsłuchowym.
---